II Festiwal Mitologii Słowiańskiej w Owidzu

Leszy – słowiański demon zamieszkujący lasy to „maskotka” drugiej edycji festiwalu. W ubiegłym roku imprezę rozpoczynał i kończył wodnik. Leszy towarzyszył nam przez cały czas, słuchał wykładów, bawił się na scenie podczas koncertów i ze stoickim spokojem pozował do zdjęć.


Wyprawa

W moim przypadku udział w Festiwalu Mitologii Słowiańskiej wiąże się z podróżą przez całą Polskę, ale uczestniczyłam przecież w pierwszym, złapałam bakcyla i przepadłam. Musiałam tam znów pojechać. Tym razem pod stanicą drużyny Czarny Żmij. W dodatku perspektywa spotkania autorskiego poprowadzonego przez Wiktorię Korzeniewską znaną pod marką: Slavicbook była zbyt nęcąca, by sobie odmówić trzydniowego bytowania w świecie ludzi żyjących słowiańszczyzną.

Oficjalne rozpoczęcie

Radosław Sawicki i Marta Leczkowska powitali gości w piątkowe popołudnie, a głośne fajerwerki zastąpiono cichutkim, przyjaznym „psss” warzonego lokalnie piwa Welesowego.

Inscenizacje obrzędów

Atrakcją dla wszystkich festiwalowiczów były inscenizacje obrzędów. Sławomir Uta wcielił się w rolę charyzmatycznego żercy i porywał wszystkich do udziału w obrzędach.

Pierwszym było ofiarowanie żertwy (w postaci miodu) bogom: Perunowi, Swarogowi, Welesowi i Mokoszy. Kolejnym oddanie czci przodkom. Założenie maski zwanej karboszką lub karaboszką towarzyszyło obrzędowi wzywania zmarłych. Gościło się ich ziarnami maku lub kaszy. Zarówno maska jak i mak czy kasza to też swoiste zabezpieczenia. Karaboszka miała chronić żywych, by się zbytnio nie spodobali zmarłym i żeby ci nie chcieli zabrać ich do siebie (to jedna z domniemanych funkcji masek). Natomiast mak lub kasza nie tylko stanowiły strawę, ale jako że ziaren było dużo, i były drobne, więc dusze, zajęte zbieraniem, nikomu nie mogły szkodzić.

Poniżej fragment kroniki Saksa Gramatyka na temat wróżenia za pomocą konia przez kapłana z chramu Świętowita:


(…) gdy zamierzali podjąć walkę przeciw jakiej ziemi, rozstawiali kapłani przed świątynią włócznie w trzech rzędach; w każdym z nich dwie włócznie na krzyż, z grotem na dół, były wbite do ziemi a rzędy były w równej odległości od siebie. W czasie przygotowań do wyprawy wyprowadzał kapłan po uroczystej modlitwie konia z przedsionka w uździenicy, a jeśli koń przekraczał wpierw prawą niż lewą nogą, uchodziło to za pomyślną wróżbę dla toczenia walki; jeśli raz choćby lewą, pierwej niż prawą, przekraczał, zaniechiwano, ataku na obcą ziemię!

Ten rodzaj słowiańskich wróżb, jak i wróżenie z patyczków inscenizowano podczas festiwalu.

I rzucanie losów nie było im obce: trzy drzewka, z jednej strony białe, z drugiej czarne rzucali […] białe im pomyślność, czarne niepowodzenie zmianowały.

Sławomir Uta wraz z rekonstruktorami zainscenizowali też swadźbę (słowiański ślub), postrzyżyny oraz pochówek ciałopalny. Każda inscenizacja poprzedzona lub zakończona była krótkim wykładem, związanym z obrzędowością i zapoznawano zebranych ze skąpymi materiałami źródłowymi, którymi się kierowano podczas ich przygotowania.

Postrzyżyny

Swadźba / swaćba

Obrzęd ciałopalenia

Edukacja słowiańska

Festiwal Mitologii Słowiańskiej nastawiony jest przede wszystkim na edukację, zarówno dzieci (Strefa Małego Słowianina, gdzie m.in. działała Karawana Opowieści) jak i dorosłych. Wykłady prowadzili: prof. Tadeusz Linkner, dr Konrad Kośnik, dr Michał Łuczyński, dr Kamil Kajkowski, dr Ewa Żukowska, dr Paweł Szczepanik, Natalia Zacharek, Jakub Zielina, Sylwia Mieruńska, Jagoda Kurek. Byłam obecna prawie na wszystkich, czasem trzeba było wybierać, bo nakładały sie na siebie te ze strefy „Za piecem” z prelekcjami w sali przy Muzeum Mitologii Słowiańskiej. Zakupiłam też książki niektórych prelegentów: „Słowiańskie zaświaty” Pawła Szczepanika, „Słowiańskie bogi i demony” Tadeusza Linknera. Literatury słowiańskiej nie brakowało dzięki stoisku „Imiona słowiańskie”Kto jest zainteresowany, może odwiedzić stronę tej księgarni, gdzie znajdzie wszystkie ważne pozycje o tematyce słowiańskiej zarówno z literatury naukowej jak i beletrystyki. Można tam też zapoznać się ze znaczeniem słowiańskich imion.

Imiona słowiańskie

Prof. Tadeusz Linkner wpisuje dedykację

Dr Paweł Szczepanik

Wykład dr. Kamila Kajkowskiego przekonał mnie do zakupienia także jego książek.

Każdy ma swoich ulubionych prelegentów. W ubiegłym roku zachwyciłam się wykładem Sylwii Mieruńskiej „Ręczniki obrzędowe”, o którym można przeczytać osobny artykuł na moim blogu. W tym roku również wysłuchałam prelekcji na ten temat i zdobyłam wiele nowych informacji

Slavicbook

Skoro już mowa o literaturze, to w strefie „Za piecem” oprócz wykładów odbywały się spotkania autorskie. Poznałam tam dwie fantastyczne wiedźmy – pisarki: Annę Jurewicz, autorkę powieści „Sub rosa” oraz Magdalenę Zawadzką – Sołtysek, autorkę „Śladu wody”. Ich książki wkrótce pochłonę. Spotkania autorskie z nimi i ze mną prowadziła kolejna „pozytywnie zakręcona” wiedźma Wiktoria Korzeniewska, redaktorka bloga poświęconego literaturze słowiańskiej: Slavicbook Można tam przeczytać m.in. recenzje „Wiedmy”, „Sub Rosy” oraz „Śladu wody”.

Spotkanie autorskie z Anną Jurewicz

Spotkanie autorskie z Magdaleną Zawadzką – Sołtysik

Spotkanie autorskie z Moniką Maciewicz

Motanki

Na festiwalu można było nie tylko postrzelać z łuku, ale i „wymotać” swoją własną motankę. Motanki to laleczki „życzeniowe”. Mota się je w określonej intencji, zawsze dobrej, więc nie mają nic wspólnego z tak zwanymi laleczkami voodoo. Podczas tworzenia ich powinno się myśleć pozytywnie. Motając, nie wolno używać żadnych ostrych narzędzi: noży, nożyc, igieł. Laleczki te nie mają twarzy. Wynika to z wierzeń, że motanka, gdy będzie miała buzię, to zajmie się własnym wyglądem a nie spełnianiem danego życzenia. Nie zrobiłam im zdjęć, by nie utraciły swoich mocy 🙂

Warsztaty taneczne

Zespół Javaryna przygrywał i prowadził warsztaty taneczne, cieszące się dużym powodzeniem. Przy okazji polecam płytę tego zespołu.

Wszystkim obrzędom natomiast towarzyszył, podobnie jak w ubiegłym roku, zespół Koło Jana.

Dolina Skrzatów

Czy to bajka czy nie bajka/ Myślcie sobie jak tam chcecie/ A ja przecież wam powiadam/ Skrzaty są na świecie

Sparafrazowałam tekst Marii Konopnickiej i zamiast krasnoludków wymieniłam skrzaty. Bo one właśnie były na Festiwalu Mitologii Słowiańskiej! Pewien skrzat, który studiował skrzatologię zabierał dzieci w świat, który tylko wydawał się znany. Świat, w którym rządzą słowiańscy bogowie, a przyroda okazuje się pełna magii.

Dowiedziałam się, że na moim ramieniu od lat siedzi mój własny skrzat i podpowiada, co powinnam zrobić i jak się do tego zabrać. Niektórzy nazywają go… intuicją. Więcej o skrzatach i ich pięknej dolinie, do której zapraszają zarówno dzieci jak i dorosłych, przeczytajcie w artykule Dolina Skrzatów.

Coś dla ciała, coś dla ducha. Spora dawka wiedzy. Edukacja w zakresie ekonomii. Zabawa w rytmie muzyki rockowo – folkowej. I wszystko, absolutnie wszystko w kalejdoskopie zwanym Festiwalem Mitologii Słowiańskiej.

Poniżej kilka jeszcze migawek z owego kalejdoskopu:

Leszy, do zobaczenia…

Monika Maciewicz

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.